czwartek, 9 stycznia 2014

Specjale: Łukasz Opaliński


Ród Opalińskich, herbu Łodzia, istniał na kartach historii Rzeczypospolitej już od czasów królowej Bony. Pradziad Łukasza - Piotr, dawał nauki młodemu Zygmuntowi Augustowi, a jego ojciec Andrzej był ważnym możnowładcą i Marszałkiem Koronnym, sprzymierzeńcem Stefana Batorego. Sam Łukasz po starannym domowym wychowaniu został wysłany za granicę by dokończyć nauki. Gdy wrócił do kraju bawił na królewskim dworze, po czym gdy nadarzyła się okazja wyruszył na wojnę na Wołoszczyznę, gdzie mógł sprawdzić swoje umiejętności rycerskie. Potem po ojcu stał się kasztelanem Poznańskim, będąc od 1590 starostą Leżajskim. 


Pech chciał, że starostwo graniczyło z ziemiami Stadnickiego, który psocił się Opalińskiemu od początku. Przesunął kamienie graniczne starostwa leżajskiego, podkradając kilka mil gruntów, podstępem przywłaszczył sobie prawo do składu zboża w leżajskich spichlerzach, zajął bezprawnie kamieniołomy należące do Łukasza, zajechał włości Opalińskich, wypędził kupców z okolicy, plądrował wsie należące do starosty leżajskiego. Porywał i bił każdego, kto z Opalińskimi miał bliższy kontakt. Sprawę jeszcze zaogniał fakt, że żony obu magnatów się nienawidziły. Opaliński z początku szukał pokojowej drogi, składał pozwy i nawet próbował mediacji z Stadnickim. Nic to nie pomagało. Opaliński wyjechał z wojskiem i zaczął grabić ziemie Stadnickiego. Wojna rozpoczęła się na dobre. Krew za krew. Obaj panowie bliscy byli bliscy śmierci po kilka razy. Nawzajem grabili swoje włości przez dwa lata, aż Stadnicki zaczął skłaniać się do zgody. Zrobił to, ponieważ miał nadzieję wywołać rokosz, strącić Zygmunta III, a na króla powołać Gabriela Batorego. Robił to raczej gdyż wierzył, że z siłami z Siedmiogrodu rozprawi się z Opalińskim i ze swoimi wrogami, aniżeli z troski za kraj. Wiedząc, że z południa przybędą posiłki, Stadnicki cierpliwie czekał w jednej ze swych wsi. W tym czasie od psychotycznego magnata uciekali ludzie przyłączając się do Opalińskiego, który w końcu zaatakował . Stadnicki jednak chował się już w górach, uciekając tropicielom Opalińskiego. W końcu ludzie Diabła sprzedali miejsce jego pobytu, więc wysłano przeciwko niemu drużynę kozaków. Z początku Stadnicki myślał, że to nadchodzą posiłki z Siedmiogrodu, jednak kiedy się zorientował uciekł do pobliskiego lasu chowając się za kłodą. Znów uratowałby się, ale został dostrzeżony. Porąbano go, Tatarzyn odciął mu głowę, zwłoki dostarczono Opalińskiemu, który śmierć wolnego człowieka jakim był Stadnicki wziął na siebie. Wsadził jego ciało do beczki i podobno długo tak stało nie pochowane. Z okazji uwolnienia świata od Diabła Stadnickiego ufundował w Leżajsku bazylikę.

Łukasz miał trzy różne żony, z czego każda była wdową po innym możnym panie, przez co zawsze ślubem się bogacił. Choć wojna ze Stadnickim zrujnowała finansowo Opalińskiego, za wierność Zygmuntowi III, którego nawet zasłonił własną piersią podczas zamachu, otrzymał 15 starostw i funkcję Marszałka Koronnego. Podczas dwóch bezkrólewi gospodarzył wolnym elekcjom. Zmarł dostatnio w klasztorze bernardynów, obok bazyliki którą kazał zbudować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz