czwartek, 30 stycznia 2014

Specjal: Mistrz Twardowski


Pan Twardowski jest prawdopodobnie postacią autentyczną. Był jednym z nadwornych czarnoksiężników króla Zygmunta Augusta. Niektórzy badacze kojarzą jego osobę z Laurentiusem Dhurem, z łaciny Durentius, co oznacza "twardy". Laurentius pochodził z Norymbergi, studiował w Wittenberdze, dawniejszym europejskim centrum sztuk magicznych. Astrologia, nekromancja, alchemia - ogólnie magia były takimi samymi dziedzinami nauki co matematyka, czy łacina. Sama Akademia Krakowska w XVI wieku nie odstawała wiele pod tym względem od Akademii w Wittenberdze. Ów Mistrz Twardowski miał na zlecenie pogrążonego w żałobie Króla Zygmunta przywołać ducha jego zmarłej żony - Barbary Radziwiłłówny. Zrobił to za sprawą zwierciadeł, które do dziś przetrwały. Jedno z nich, pęknięte na trzy części, można oglądać w Węgrowie. Ponadto nie zostaje wiele więcej historycznych informacji na temat tej postaci. Zawsze można posiłkować się legendami.


W nich Twardowski przedstawiany jest już jako polski szlachcic, sprytny i mądry czarnoksiężnik. Mistrz Twardowski pożądał życia wiecznego i magicznej potęgi, w zamian za którą zaprzedał duszę diabłu (podobnie jak Faust). Przezorny alchemik jednak zagrał mocom piekielnym na nosie i drobnym druczkiem na cyrografie zastrzegł sobie, że diabeł może jego duszę odebrać dopiero w Rzymie, do którego oczywiście szlachcic się wybierać nie zamierzał. Od tego momentu zaczynają się przygody Mistrza. Rozkazuje diabłom zebrać całe srebro z kraju w miejscu wyznaczonym przez Mistrza, a następnie je zasypać. Było to pod Olkuszem, który niegdyś słynął z wydobycia tego kruszcu. Na życzenie króla Zygmunta nakazuje mocom piekielnym wykopać w jedną noc w Knyszynie jezioro. Innym razem przekonuje diabła, by ustawił na sztorc podłużny głaz, węższą stroną do dołu przez co powstała Maczuga Herkulesa

Twardowski odkrywa w końcu sposób na odmłodzenie - każe swemu uczniowi porąbać się na kawałki, wysmarować resztki przygotowaną maścią i trzy lata, siedem miesięcy, siedem dni i siedem godzin miały leżeć w ziemi. Gdy przychodzi czas, uczeń zapala siedem świec z trupiego tłuszczu i odkopuje zwłoki swego Mistrza. W trumnie, zamiast poszatkowanego mięsa odnajduje niemowlę, które w ciągu nocy rośnie jak w rok, a w siedem miesięcy w młodzieńca. Aby tajemna sztuka nie wyszła na jaw mag zamienia swego ucznia w pająka, który mu zawsze towarzyszy. To nie jedyna magiczna kompania Twardowskiego. Drugą jest ogromny kogut, szybki i wierny wierzchowiec, na którym staropolski mag podróżuje po świecie. 

Właśnie na nim bohater wjeżdża do Bydgoszczy, w której leczy zwierzęta, uzdrawia i pomaga ludziom. Odmładza też tamtejszego burmistrza, który będąc sędziwym człowiekiem miał młodą małżonkę i bał się, że zdrady z powodu jego wieku. Podczas nowiu wyjmuje burmistrzowską duszę, pekluje ją w słoju i naciera maściami jego ciało, któremu ubywa lat. Po zabiegu wlewa duszę przez usta i odbiera od młodego burmistrza zapłatę. Twardowski również ma żonę, garncarkę z Krakowa, której płata figle, niszcząc dla własnej uciechy jej dzieła. Dobry żart tymfa wart. 

Ostatecznie trafia kosa na kamień. Nekromanta na przechadzkę do lasu nie zabiera w swej ignorancji czarnoksięskich artefaktów i tam spotyka diabła, który słysząc kolejny raz odmowę rozliczenia się z kontraktu, ze złości wyrywa sosnę i bije nią bezbronnego maga, łamiąc mu nogę. Kulawy Twardowski dociera do najbliższej gospody, nie zauważając iż zwie ona się Rzym. Gdy przekracza progi karczmy zlatują się z całej okolicy kruki i wrony. Diabeł może nareszcie ukończyć kontrakt. Porywa bezradnego Mistrza. Jak trwoga to do boga. Lecąc wysoko ponad krainą czarodziej zaczyna śpiewać maryjne pieśni. Moce piekielne w popłochu uciekają, zostawiając Twardowskiego na księżycu. Lepsze to niż piekielne czeluści. Tu czarnoksiężnik za karę czeka na kres rzeczywistości, wysyłając swego pajęczego przyjaciela na Ziemię, by przynosił mu aktualne wieści. Można by rzec, taki staropolski patron polaków na obczyźnie (fakt nie bez znaczenia, najbardziej zajmowano się jego postacią w XIX wieku, czasach zaborów i politycznych wygnań).

.

6 komentarzy:

  1. ciekawa historia i piękna, nastrojowa grafika (przestrzenne światło; goghowskie ekspresyjne pociągnięcia; statyczność i napięcie z kompozycji);
    świetne

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do ucieczki Mistrza przed siłami piekielnymi, to wolę wersję Mickiewicza z panią Twardowską :) Świetnie Ci wyszedł ten nasz rodzimy Faust, podoba mi się sarmacki styl postaci i bardzo dopracowane tło. Póki co, to mój ulubiony ze specjali.

    OdpowiedzUsuń
  3. O ile dobrze pamiętam to Twardowski został zawieszony między Księżycem a Zeimią. Więc teoretycznie jest pierwszym człowiekiem w kosmosie. Przed Gagarinem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten Twardowsi to super gosc na twym rysunku...

    OdpowiedzUsuń