Trucicielka - przebiegła i okrutna władczyni, mistrzyni magii, żona Popiela. Wspomniana po raz pierwszy w kronice Mistrza Wincentego Kadłubka. W obawie przed utratą władzy inspiruje swojego męża do popełnienia zbrodni na własnej rodzinie. Podobnie jak jej mąż posiada charakterystykę chtoniczną, jest czarownicą, twórczynią cudownego kielicha którym władca zatruwa swoich krewnych. Archetyp gniewnej i władczej wiedźmy, który przedstawia sobą Trucicielka możemy odnaleźć w wielu mitologiach świata, w tym greckiej i celtyckiej.
O postaci
W polskich legendach dynastycznych u boku króla Popiela napotykamy również jego małżonkę. Dzieli ona z Popielem tragiczny los, a po raz pierwszy jej osoba pojawia się w kronice Mistrza Wincentego Kadłubka. Nie poznajemy jednak jej imienia. Autor używa do opisu bohaterki różnych słów, między innymi nazywa ją trucicielką. Dlatego też w niniejszym tekście, mimo iż w późniejszych relacjach nadawano jej rozmaite imiona, będzie pojawiać się jako Trucicielka.
Tekst,
podobnie do poprzednich skupiony jest na podkreśleniu mitologicznego
charakteru legend dynastycznych. W przypadku Trucicielki jest to
szczególnie trudne, gdyż badacze dotychczas nie zajmowali się jej
osobą. Może to wynikać ze złej sławy kroniki Kadłubka, który
opisując prahistorię Polski, zgodnie z panującymi wówczas w
Europie standardami kronikarskimi, wymyślał niektóre wydarzenia i
postacie aby dodać pradawności i splendoru swojej młodej
ojczyźnie. Abstrahując jednak od tego czy postać ta została
przez niego wymyślona, zapożyczona, czy też istniała w pierwotnej
wersji legendy, można spokojnie stwierdzić, że na stałe wpisała
się w poczet legendarnych postaci funkcjonujących w polskiej
kulturze. Nie mówiąc już o tym, że Trucicielka pasuje do pewnego
mitologicznego archetypu, powszechnego w wielu mitologiach, który
postaramy się uwidocznić.
Uczta u Popiela |
Legenda o Popielu z Kroniki Historia Polonica Wincentego Kadłubka
Popiel zapowiadał się na dobrego króla, który z czasem pod wpływem podszeptów i powabów swej małżonki gnuśnieje. Trucicielka przekonała go, że jego stryjowie i poplecznicy jedynie pragną kontrolować i odsuwać od realnej władzy, przez co trzeba ich wyeliminować dla dobra jego rządów: „Stanowczo wypada upuścić krwi z żyły, aby zapewnić zdrowie. Niemożliwy jest bowiem swobodny rozrost winnego szczepu, gdy nie przycina się nawet i prawidłowych latorośli i gdy fałszywych pędów całkowicie się nie obcina.” Królewska para zaplanowała więc podstęp. Popiel urządził ucztę, zapraszając wszystkich, których podejrzewał o spiskowanie przeciwko niemu. Podczas biesiady ogłosił zebranym, że niedługo umrze i uroczystość jest po prostu stypą odbywającą się za jego życia. Na tę wieść goście zaczęli opłakiwać króla. Kronikarz opisuje, iż lament zebranych potęgował fałszywy płacz królowej, który będąc „słodko-gorzki” spowodował łzy nawet u spiżowych pomników. Władca w końcu wzniósł toast z kunsztownie wykonanego wcześniej przez małżonkę kielicha. Skosztował i podał go dalej, by biesiadnicy napili się za pamięć o nim. Goście nie wiedzieli jednak, że naczynie zostało skonstruowane w taki sposób, by pierwszy łyk wina pozostawał czysty, a reszta zaprawiona była trucizną. Jeszcze tej samej nocy wszyscy goście zmarli, a zwłoki po nich nie zostały nawet pochowane. To z niepogrzebanych ciał dawnych możnowładców i rodziny Popiela wylęgły się myszy, które zaczęły ścigać rodzinę królewską przez stawy, bagna, rzeki i ogniste stosy. Ostatecznie rodzina królewska schowała się w wysokiej wieży, gdzie mimo prób ucieczki dosięgła ich kara w postaci zagryzienia przez hordy łaknących monarszej krwi gryzoni.
Ocena kronikarza
Nie da się ukryć, że kronikarz jest krytyczny wobec bohaterki. Zarzuca jej obłudę, wyuzdanie oraz jednoznacznie obwinia ją za upadek Popiela, który z początku miał być sprawiedliwym królem. Oczywiście krytyka Trucicielki inspirowana jest czasem i wartościami, którymi żył Mistrz Wincenty. Dziś jednak możemy pozwolić sobie na przyjrzenie się tej postaci i jej przymiotom z dystansu i bez popadania w jednoznaczne oceny.
Kadr z komiksu: Opowieść o Popielu i myszach, Scen. Barbara Seidler, Rys. Grzegorz Rosiński, Warszawa 1980 |
Mistrzyni
Oczami kronikarza poznajemy Trucicielkę jako piękną i zmysłową królową, podstępnie zwodzącą Popiela, z którym wspólnie knują intrygę przeciwko rodzinie i możnowładcom króla. Kadłubek rysuje nam postać dominy, podporządkowującej swej woli męża. Uwagę zwracają również wątki, w których królowa okazuje się być biegła w sztukach magicznych. Jest twórczynią puchara i trucizny, które stają się ostateczną bronią przeciwko domniemanie nieposłusznym wodzom Króla. Popiel może być traktowany jako postać o charakterze chtonicznym, czyli podziemnym. Nie jest więc niczym dziwnym, że jego żona również może posiadać podobną charakterystykę. Profesor Jacek Banaszkiewicz zauważył, że postacie damskie towarzyszące władcom i herosom w mitach i legendach bardzo często są pięknymi wróżkami o takiej naturze[1]. Postać Trucicielki w przeciwieństwie do bohaterek wymienionych przez tego badacza ma przymioty osoby okrutnej i mściwej. Zbliża ją to do postaci mitologicznych o charakterze czarownic lub wiedźm. Sporo takich bohaterek pojawia się mitologiach greckiej oraz celtyckiej.
Medea
W mitach greckich możemy natknąć się na Medeę, czarownicę i kapłankę bogini Hekate. Była wnuczką Heliosa i córką króla Kolchidy, krainy leżącej nad Morzem Czarnym, w granicach dzisiejszej Gruzji. Właśnie tam wybrał się Jazon by uzyskać złote runo. Podczas tej przygody wykradł dzięki Medei artefakt i samą księżniczkę. Nasza bohaterka trafiła w taki sposób do Grecji. Bohaterka poślubiła Jazona i urodziła mu dwóch synów.
Medea i Jazon, John William Waterhouse |
Los sprawił, że rodzina trafiła do Koryntu na dwór króla Kreonta. W gościnie u władcy Jazon ponownie zakochał się w kolejnej księżniczce, Kreuzie. Królowi Koryntu sytuacja była bardzo na rękę. Zacząć organizować ślub Jazona ze swą córką i oznajmił Medei, że ślub herosa z barbarzyńską królewną nie jest ważny. Słusznie sądził, że kolchidzka księżniczka była rozgniewana i żądna zemsty, więc Kreont nakazał jej wyjechać razem z dziećmi. Medea jednak wybłagała króla o jeszcze jeden dzień zwłoki, prosząc o to, by mogła przemyśleć gdzie się udać. Faktycznie jednak planowała zemstę. Postanowiła fałszywie pojednać się z Jazonem, pozostawić mu synów i podarować księżniczce Kreuzie bogatą suknię weselną. Gdy ta przymierzyła ją okazało się że suknia jest nasączona trucizną. Przyklejając się do skóry wraz z materiałem paliła i rozpuszczała ciało. Księżniczka Koryntu próbowała uwolnić się z sukni, zerwać welon, jednak na próżno. Twarz i ciało zostały oszpecone i poranione. Wszyscy obecni bali się podejść, jedynie Kreont doskoczył do swojej córki, również wpadając w pułapkę zastawioną przez Medeę. Oboje zginęli od poniesionych ran. Medea tymczasem z nienawiści do Jazona zabiła swoje dzieci i na rydwanie Heliosa uciekła z ich ciałami. Przytoczony mit został uwieczniony w greckiej sztuce napisanej przez dramaturga Eurypidesa.
Kolejny przekaz opowiada o tym, że Medea trafiła do Aten, gdzie poślubiła króla Egeusza, będącego ojcem herosa Tezeusza. Urodziła Ateńskiemu królowi syna o imieniu Medos. Gdy Tezeusz pojawił się w Atenach, Egeusz nie rozpoznał swego syna, gdyż ten dorastał w ukryciu w obawie przed synami Pallasa, brata Ateńskiego Króla. Medea jednak domyśliła się kim jest młody heros i w trosce o sukcesję swojego dziecka przekonała męża, że przybysz jest groźny i trzeba go zgładzić. Podała mu kielich z trucizną, jednak w ostatniej chwili król Egeusz rozpoznał swój miecz u pasa herosa i wytrącił Tezeuszowi naczynie z rąk. Medea znów musiała uciekać, tym razem na wschód. Tam według mitu miała zapoczątkować państwo Medów, które swoją stolicę miało na północy współczesnego Iranu. [2]
Mongfind
Postać mściwej czarownicy pojawia się również w dynastycznych legendach Irlandii. Jest nią Mongfind, żona najwyższego króla Irlandii Eochoaida Mugmeidona „Pana Niewolników”. Królowa była pierwszą małżonką Eochaida, urodziła mu czterech synów. Synowie zwali się: Brian, Ailill, Fiachra, Fergus. Król poślubił też kolejną kobietę. Była nią Cairenn, córka saksońskiego króla. Mongfind z nienawiści do drugiej małżonki Eochaida nakazała jej ciężką pracę, którą było noszenie wody ze studni wiedząc, że ta była brzemienna. Miała nadzieję, że saksońska księżniczka poroni. Tak się jednak nie stało. Cairenn urodziła syna i bojąc się reakcji Mongfind pozostawiła go na ziemi na pożarcie ptakom.
Niemowlę zostało odnalezione przez barda Torna, który wychowywał chłopca mając świadomość, że w przyszłości zostanie Niallem „od Dziewięciu Zakładników”, najwyższym królem Irlandii. Gdy Niall dorósł, wraz ze swym opiekunem udał się do Tary, siedziby najwyższych królów Irlandii. Po drodze spotkał swoją matkę, która niosła wodę. Nakazał jej zostawić pracę i na miejscu zaopiekował się nią.
Mongfind nie była zadowolona z nagłego pojawienia się Nialla, w końcu faworyzowała swoich synów w prawach do tronu. Zwróciła się do króla Eochaida by zdecydował, który z jego pięciu synów ma zostać spadkobiercą tronu. Bracia następnie byli wystawieni na cztery prace, z których zawsze zwycięsko wychodził Niall. Królowa w tej części historii występuje jako postać knująca przeciwko pasierbowi. Niall ostatecznie triumfuje, zmuszając braci do uległości. [3]
Jednoznaczny wybór spadkobiercy jednak nie spowodował, że Mongfind straciła determinację do wyniesienia na tron jednego z synów. Pewnej nocy przyśnił się jej sen, gdzie cztery ogary walczyły między sobą, z czego jeden pokonał pozostałe. Sen został jej wytłumaczony przez druida-kowala Sitchenna. Znaczył on tyle, że rody które zapoczątkują jej czterej synowie będą walczyć między sobą, jednak ród najstarszego syna Briana zwycięży.
Kadr z komiksu "Legendarni Władcy Irlandii" mojego autorstwa, 2017 |
Nadszedł też w końcu dzień, w którym umarł jej mąż, Eochaid. Sprytna czarodziejka zadziałała szybciej niż Niall i za pomocą swojej magii przekonała lud, by na najwyższego króla Irlandii wybrał jej brata, Crimthanna. Miała oczywiście wciąż nadzieję na sukcesję dla swych synów. Tymczasem wysłała Briana na nauki w świat. Gdy jej pierworodny powrócił, zebrał swych trzech braci i zaczął podbój królestwa. Jednak szybko zostali przepędzeni przez wuja. Mongfind uknuła więc intrygę. Zaprosiła brata i synów do pojednania na uroczystą ucztę. Podczas biesiady podała bratu kielich z trucizną. Król Crimthann spodziewając się takiego podstępu nakazał siostrze pierwszej uraczyć się trunku. Mongfind napiła się trucizny, a następnie zrobił to jej brat. Niedługo potem oboje zmarli. Król Crimthann zmarł w drodze do rodzinnych stron, a Królowa zmarła w wigilię Samhain. Sytuacja ta otworzyła drogę do tronu Niallowi. [4]
Królowe
Na pierwszy rzut oka możemy zauważyć, że obie te postacie mają bardzo podobny profil do naszej Trucicielki. Gołym okiem widać wspólny motyw fabularny, związany z trucizną, która ma na celu zapewnienie dobra potomkom bohaterek. Wszystkie trzy heroiny łączy też władczość oraz biegłość w sztukach magicznych. Ponadto Medeę i Mongfind łączy bliski związek z boskimi mocami chtonicznymi.
Skrucha Orestesa, William-Adolphe Bouguereau,1862 |
Medea jest często przedstawiana jako kapłanka boginii Hekate, patronki rozdroży, magicznych mocy i ciemności. Ponadto w greckich mitach zdarza się porównywać kolchidzką księżniczkę do jednej z Erynii[5]. Były one boginiami zemsty i gniewu, które zostały zrodzone z krwi Uranosa. Kronos pokonując ojca odciął mu genitalia. W miejsca w które upadła krew Uranosa ziemia zrodziła Erynie. Patrząc przez pryzmat etymologii ich imię oznacza „Gniewne”. Nie jest to ich jedyne imię. Rzymianie nazywali je Furiami, co i dziś jest znaczeniowo zrozumiałe. Z początku mity nie wspominały o ich liczbie, z czasem zaczęto wierzyć, że jest ich trzy. Alekto(Nieustająca), Tyzyfone (Mścicielka Zabójstwa) i Megjara (Zazdrosna). Zwracali się do nich ludzie uważający się za pokrzywdzonych, w nadziei ukarania oprawcy.
Morgan le Fay, Frederick Sandys, 1864 |
Związki Mongfind z mocami boskimi zawarte w irlandzkich legendach dynastycznych nie są już tak jasne. Jedyną solidną przesłanką jest moment jej śmierci, czyli wigilia Samhain. Jest ono dawnym celtyckim świętem rozpoczynającym czas chtoniczny w kalendarzu obrzędowym. Wierzono, że dzień ten, podobnie jak polskie Dziady był granicznym momentem, w którym świat podziemny oraz ludzki przenikały się. Tak jak wiosenne święto Belthane było świętem żywych, tak Samhain było świętem zmarłych. Ten obrzęd pozostał w zmienionej formie we współczesnej popkulturze pod postacią Halloween. Wróćmy jednak do irlandzkiej królowej. Słownik Cormaca z X wieku wspomina, że Irlandczycy podczas Samhain wspominali imię Mongfind i odwoływali się do niej. Zaryzykować można więc stwierdzenie, że zła królowa z legendy o Niallu była traktowana w pewnym momencie historii jako bogini. Z świętem Samhain wiąże się nie tylko jej osobę, ale również żeńskie bóstwo Morrigan, patronujące magii, śmierci oraz wojnie. Postacią znaną wszystkim z arturiańskich legend tożsamą z Morrigan jest Morgana La Fay. Siostra króla Artura i czarodziejka przedstawiana zazwyczaj jako adwersarz swego brata i jego rycerzy. W najbardziej rozpowszechnionej wersji legend arturiańskich była nieszczęśliwą żoną króla Uriena. Morgane szukała miłości u innych mężczyzn. Zakochała się w Lancelocie, wielokrotnie dzieliła łoże z Merlinem czy rycerzem Accolonem, któremu z miłości starała się dopomóc w zdobyciu tronu Camelotu.
Pozostając oczywiście w sferze domysłów znajdziemy w naszym regionie zachodniej słowiańszczyzny dwie pogańskie boginie o podobnej naturze. Pierwszą z nich, listopadową boginię wróżb przedstawia nam angielski mnich i historyk William z Malmesbury, opisując pogańskie wierzenia Połabian w okresie ich przymierza z cesarzem Henrykiem III (1039-1056), pisze on:
"Vindelici [Połabianie] zaś czczą Fortunę, ustawiwszy jej wyobrażenie w najsławniejszym miejscu, umieszczają w jej prawej ręce róg z napojem, który, z miodu i wody zrobiony, nazywamy greckim słowem hydromellum. [...] Tam ostatniego dnia listopada, siedząc wkoło wspólnie próbują i, jeśli róg znajdą pełnym, cieszą się z głośnym okrzykiem, gdyż tak im róg zwiastuje na przyszły rok obfitość plonów i pomyślność we wszystkim, jeśli zaś jest przeciwnie - rozpaczają."
Drugą z nich jest staropolska Marzanna, która występuje w średniowiecznych źródłach pisanych jak i w kulturze ludowej. Według badaczy podobnie jak Morrigan patronowała podziemiom, śmierci i magii. [6] Według części kronikarzy była także damskim odpowiednikiem rzymskiego boga wojny Marsa. [7] Teza zakładająca pokrewność Trucicielki z Marzanną jest oczywiście wielce ryzykowna i niepewna. Choćby dlatego, że w niektórych pieśniach ludowych Marzanna w trakcie obrzędu przechodzi przemianę w postać pozytywną i jest utożsamiana z Gaikiem, czy też wiosenną Dziewanną [8]. Może jednak powyższe uwagi zainspirują jakiegoś badacza kultury do przyjrzenia się Trucicielce odpowiednimi narzędziami naukowymi.
[1] Jacek Banaszkiewicz, Podanie o Piaście i Popielu, Warszawa 1986, s.67
[2] Zygmunt Kubiak, Mitologia Greków i Rzymian, Warszawa 2003
[3] http://www.maryjones.us/ctexts/eochaid.html http://iso.ucc.ie/Echtra-mac/Echtra-mac-text.pdf
[4] http://www.maryjones.us/ctexts/crimthann.html
[5] Marianne Hopman Revenge and Mythopoiesis in Euripides’ 2008 Medea s.176
[6] Andrzej Szyjewski, Religia Słowian, Warszawa 2003
[7] L. Kolankiewicz, Dziady. Teatr święta zmarłych, Gdańsk 1999
[8]„Marzaneczka krasna, Co w lesie urosła, W lesie ją ścieli, Do domu ją wzięli, Nasz gaik zielony, Pięknie przystrojony”. Za: J. Pośpiech, Zwyczaje i obrzędy doroczne na Śląsku, Opole 1987 i B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz